Zdaniem Lisa

blog polityczny Janusza Lisa

Systemowych pomysłów kilka

Korzystając z tego, że w nowym rządzie znalazł się systemowiec chciałbym podsunąć kilka pomysłów, które moim zdaniem warto zrealizować.

1. Automatyzacja podatków od opłat w kamienicach - tego chyba nie muszę wyjaśniać, rzecz jest bardzo prosta do zrobienia a oszczędzi ślęczenia z kalkulatorem kamienicznikom. Także i minister finansów będzie miał mniej do roboty, bo odpadnie konieczność sprawdzania płacenia podatków.

2. Rozwinięcie spisu mieszkańców i zwiększenie możliwości Panelu Obywatela - od czasu powstania Scholandii w Panelu Obywatela niewiele się zmieniło. Pochodzi on z epoki przed naszą-klasą, gronem czy facebookiem. Nie znaczy to jednak, że nie możnaby do niego wprowadzić elementów pochodzących z tych portali społecznościowych. Niech każdy może dodać swoje zdjęcie, wpisać zainteresowania, dodaje ludzi do znajomych… niech to wszystko będzie też widoczne w spisie mieszkańców. Taka scholandzka wizytówka mogłaby stanowić ciekawe urozmaicenie.

3.  Przeniesienie strony na nowy serwer i podłączenie nowego designu - tu nawet nie będę rozwijał, bo chyba wszystko jest jasne.

4. Obniżenie ceny pracy - zamiast obniżać podatki o pojedyncze procenty dużo lepiej moim zdaniem obniżyć cenę pracy. Albo chociaż przestać pobierać od niej podatek.

5. Uporządkowanie bazaru - chaos, tak mogę ocenić to co się dzieje na bazarze. Brakuje nowych działów choćby dla ubrań, które zostały wciśnięte do zakładek “Dla obywatela” i “Inne”, w których i tak już panował niezły bałagan.

6. Usuwanie kolejnych gałęzi produkcji z bazaru - to, co udało się w przypadku restauracji może się równie dobrze udać w innych gałęziach. Niech ubrania kupowane będą na eleganckich stronach producentów, a nie z bazarowej “szczęki”. Prosta decyzja, a skutkiem będzie powstanie co najmniej kilku stron internetowych.

7. Reforma systemu remontów - co prawda remonty nie są rozwiązaniem starym, ale myślę że wiele można zrobić, by funkcjonowały lepiej. Na przykład wprowadzić stałe zlecenia. Płacąc więcej o powiedzmy 10% chętnie pozbyłbym się problemu wybierania oferty, ilości jednostek, budynku… Najchętniej wybrałbym raz jedną ofertę z której co tydzień pobierane byłyby jednostki konieczne do wyremontowania wszystkich moich zabudowań. Tak, jestem leniwy. Ale za swoje lenistwo gotów jestem płacić i myślę, że nie byłbym w tym odosobniony.

8. Wprowadzenie drobnych punktów za mieszkanie w wyremontowanej kamienicy. Wystarczy jeden punkt prestizu tygodniowo, a już wprowadzona zostanie konkurencja na bardzo zastałym rynku.

Taka moja mała lista życzeń do Rządu. Zachęcam do przedłużania listy o kolejne pomysły w komentarzach :)

Scholandia wychodzi na prostą!

Zapewne wielu nieprzychylnych mi ludzi uzna ten wpis za polityczną propagandę, ale nie dbam o to. Chciałbym jedynie przedstawić Państwu mój punkt widzenia na wszystko to, co wydarzyło się w trakcie ostatnich czterech miesięcy, okresu, w trakcie którego miałem przyjemność pełnić funkcję Premiera Królewskiego Rządu Scholandii.

Swoje porównanie rozpocznę od słowa klucza, jakim przed rozpoczęciem kończącej się już kadencji był “kryzys”. Określenie to wyrazało brak nowych mieszkańców, marazm gospodarczy, sporadycznie pojawiające się nowe inicjatywy. Czy przypominają sobie Państwo kiedy ostatnio na liście dyskusyjnej słowo to zostało wypowiedziane? Ja nie zauważyłem. Oczywiście, wciąż mamy problemy, nowym stał się niedobór pracy. Lepszy jednak niedobór pracy spowodowany wysokimi obrotami na bazarze, niz brak obrotów, z jakim mieliśmy do czynienia wcześniej, prawda?

Zostawmy jednak ten kryzys i przejdźmy na stronę główną Scholandii. Na pierwszy rzut oka wygląda tak samo, ale jednak kilka rzeczy uległo zmianie. Przede wszystkim w miejscu czytnika pojedynczego kanału Scholandzkiej Agencji Prasowej pojawił się dział “wieści z kanałów”, w którym znaleźć można nagłówki wpisów pochodzących nie tylko z SAPu, ale także E-Kultury, czy nowego tworu jakim jest APSik. Oczywiście znalazło się i miejsce dla prywatnych blogów.

Czym jednak byłoby pojawienie się czytnika, gdyby nadal była tam tylko Scholandzka Agencja Prasowa. To, co cieszy mnie najbardziej to powstanie nowych organów korzystających z protokołu RSS. Stworzony został wspomniany wcześniej APSik, który stał się najaktywniejszym przedstawicielem prasy na naszym rynku. Także i na istniejących wcześniej, ale nieaktualizowanych blogach pojawiły się nowe wpisy, jak choćby na stronie Marcina Landeckiego. Zapewne nie będziemy musieli długo czekać na to, by i Centrum Rządowe zdecydowało się na skorzystanie z systemu newsowego obsługującego RSS.

Czytnik kanałów to nie jedyna zmiana, która miała miejsce w ostatnich miesiącach na stronie głównej Scholandii. Rząd zrobił dużo, by zmniejszyć liczbę nieaktualnych informacji. Wystarczy przypomnieć choćby fakt, że dzięki naszym działaniom ze stron zniknęły linki do niedziałających już restauracji czy nieaktywnych organów prasowych.To także z naszej inicjatywy zmieniony został link przycisku “Informacje”, który zamiast do przedpotopowego, przydługiego i nieaktualizowanego tekstu odnosi do przystępnego w formie i aktualnego samouczka Scholandzkiego Centrum Informacji. Jeśli zatem ktoś nowy będzie szukał restauracji, bądź miał problem z postawieniem pierwszych kroków nie trafi na martwe linki, czy nieprawdziwe informacje.

Skoro już jesteśmy przy nowych mieszkańcach to i tu mogę patrzeć na sprawy w pozytywnym świetle. Nawet jeśli akcja promocyjna mogła być bardziej skuteczna, to i tak od lat nie była prowadzona choćby w podobnym zakresie. Nie dość, że przyszła do nas spora liczba nowych mieszkańców, to jeszcze znaczna część z nich pozostała. Tu duży wpływ na sytuację miało sensowne przeprowadzenie reformy liceum im. Książąt Szwabii, aktywność prefektów i kierownika Scholandzkiego Centrum Informacji. Nowi bowiem trafiając do kraju stykali się z przyjaznymi ludźmi i aktualnymi informacjami.

Kolejna dziedzina życia Scholandii, nad którą chciałbym się pochylić jest gospodarka. I tu także zaszły zmiany, z którymi wcześniej nieczęsto mieliśmy do czynienia. Minister Mordecki przygotował reformę systemu remontów, dzięki któremu osiągnięte zostały dwa pozytywne efekty. Poprzez zwiększenie ilości półproduktów potrzebnych do wytworzenia jednostki remontowej z dobrodziejstwa stałego zapotrzebowania korzystać będzie większa liczba przedsiębiorców. Drugim pozytywnym aspektem jest urealnienie wskaźnika zużycia budynków poprzez zwiększenie zależności między zużyciem a wartością nieruchomości.

Następną dziedziną, którą chciałbym omówić będzie administracja. O ile w poprzednich przypadkach mam jednoznaczną opinię, że jest zdecydowanie lepiej, niż było o tyle akurat w administracji mam mieszane uczucia. Pozytywnym efektem działań rządu jest z pewnością przeniesienie większości stron prowincji na serwer Królestwa Scholandii, dzięki czemu nie będzie już miała miejsce sytuacja, że strona przepada, bo jej twórca odchodzi z kraju. Sukcesem rządu jest także doprowadzenie do sytuacji, gdy w każdej z prowincji są pełnoprawni prefekci. Niestety daleko jeszcze do tego, by wszyscy zarządcy byli równie aktywni. Prym wiedzie Markgraf Gmurek, z którego przykład powinni brać wszyscy pozostali, ale jednak nie biorą. Być może przyczyną są inne obowiązki, które pełnię ja, czy prefekt Landecki. Co jednak tłumaczy panów Nerudę i Walczaka? Motywacja prefektów do wzmożonej pracy z całą pewnością będzie problemem, nad którym powinien zastanowić się przyszły rząd.

Ostatnim już działem, na który zwrócę Państwa uwagę jest kultura. Co w tej dziedzinie udało się osiągnąć? Przede wszystkim reaktywowaliśmy portal E-Kultura, o którym zupełnie zapomniał poprzedni rząd. Portal jeszcze przed pojawieniem się APSika był jedynym, prócz listy dyskusyjnej, miejscem gdzie można było znaleźć informacje o aktualnościach kulturalnych. Prócz reaktywacji E-Kultury ministerstwo zorganizowało dwa konkursy, które w odróżnieniu od tych prowadzonych przez lata zakończyły się sukcesem, bo na brak uczestników nie można było narzekać. Wydaje się zatem, że formuła przeprowadzania konkursów na chacie w systemie kto pierwszy ten lepszy sprawdza się lepiej, niż wysyłanie odpowiedzi na adres mailowy (co potwierdził organizowany przeze mnie konkurs Biblioteki w Kanikogradzie). Pozytywnym aspektem jest też to, że także i inni postanowili przeprowadzić podobne konkursy. Warto tu wymienić prefekta Landeckiego, który organizował plebiscyt dotyczący wiedzy o prowincji Arden i Isnelii.

Nie wiem jaka część z Państwa dotarła do tego momentu, ale chciałbym nieco podsumować powyższy elaborat. Mateusz Walczak w trakcie debaty przedwyborczej powiedział, że po zakończeniu kadencji znów stwierdzę, że Rząd ND był jednym z najlepszych Rad Ministrów w historii. Nie, nie powiem tego, gdyż wiem, że wiele rzeczy mogliśmy zrobic zdecydowanie lepiej. Wystarczy jednak porównać dzisiejszą sytuację naszego kraju i tą, z którą borykaliśmy się cztery miesiące temu by zobaczyć jak wiele udało się osiągnąć. Życzę swoim następcom by tempo rozwoju Scholandii zostało choćby podtrzymane. Ja będę uważnie się przyglądał i komentował co ciekawsze decyzje.

Na zakończenie jeszcze jedno zdanie. W trakcie minionej kadencji miało miejsce także wiele niepokojących mnie wydarzeń, które mogą doprowadzić do upadku niektórych dziedziń Scholandii. Nie były one jednak inicjatywą Rządu, choć przyznać muszę, że niektórzy członkowie Rady Ministrów się im nie sprzeciwiali. To jednak już temat na kolejny wpis.

Wywiad z Krystianem Gmurkiem

Poniższy wywiad miał się ukazać w Życiu pod koniec stycznia, jako jednak, że gazeta nie doczekała się jeszcze wydania prezentuję go Państwu tu, by nie stracił jeszcze bardziej na aktualności. Życzę przyjemnej lektury.

 Janusz Lis: Moim dzisiejszym gościem jest Marszałek Parlamentu Krystian S. Gmurek r. van Dovski, Hrabia Gmurowa. Witam Pana bardzo serdecznie.

Krystian Gmurek: Witam serdecznie Pana redaktora oraz wszystkich czytelników “Życia”.

JL: Obecna tożsamość jest Pana drugim podejściem do Królestwa Scholandii. Proszę jednak powiedzieć czytelnikom, w jaki sposób trafił Pan do nas i co spowodowało, że zdecydował się Pan wypełnić wniosek pobytowy?

KG: Zgadza się. Przy pierwszym zetknięciu ze Scholandią to był czysty przypadek. Z tego co pamiętam wówczas szukałem informacji o grach RPG, którymi się interesowałem. Tak trafiłem na informacje między innymi o Scholandii, Sarmacji i Dreamlandzie, lecz Scholandia wydała mi się najciekawszą propozycją, szczególnie ze względu na osobę JKM Armina i powodów dla których stworzył Scholandię.

JL:
Faktycznie przyczyny powstania Scholandii są czymś, co odróżnia nas od innych mikronacji. Wróćmy jednak do Pana obecnej tożsamości. Niedługo po powrocie do Scholandii skończył Pan Królewską Szkołę Podoficerską, zapewne zatem obserwuje Pan sytuację w dzisiejszym wojsku. Czy ma Pan receptę na rozwiązanie marazmu w służbach mundurowych? Czy w ogóle wojsko jest w Scholandii potrzebne?

KG: Według mnie wojsko w v-państwach, ogólnie nie tylko w Scholandii, może funkcjonować jedynie na zasadach takich samych jak inne dziedziny, no może poza podstawową edukacją. Mówię tutaj o kulturze czy sporcie, czyli tylko wówczas gdy znajdują się ludzie zainteresowani tematyką i chcą w tym kierunku coś robić. Ale żeby nowi mieszkańcy wiedzieli że mogą w tym kierunku również coś robić, uważam iż podobnie jak muzea, czy miejmy nadzieję na stałe zapisane w życiu Scholandii SLPN lub SLSM,
powinny istnieć jakieś informacje, punkty zaczepienia dla zainteresowanych tematyką wojskową.

JL: Trudno jednak oczekiwać, że zainteresowani ludzie się znajdą, skoro w tej chwili jedynie starsi Scholandczycy wiedzą, że wojsko kiedyś działało. Myśli Pan, że może ono, bez interwencji Króla, oddolnie się odrodzić?

KG: Myślę że tak. W Scholandii, w ostatnim czasie sporo było takich przykładów, gdy oddolne pomysły i inicjatywy wychodziły najlepiej, aczkolwiek sądzę że Król dbając o całą Scholandię zawsze będzie pomocny w tego typu inicjatywach. Poza tym dlatego też sądzę iż powinny być widoczne elementy związane chociażby z historią wojskowości w Scholandii.

JL: Różnica tylko jest taka, że te oddolne pomysły w większości przypadków dotyczyły spraw, które nie należały do bezpośrednich kompetencji innych osób. Patrząc w ten sposób moglibyśmy oczekiwać, że i problem Sądu, systemu czy promocji same się rozwiążą.

KG: Panie redaktorze, jednak sądownictwo, system i promocja to sprawy bezpośrednio związane z istnieniem Scholandii, natomiast wojsko nie jest taką kwestią. I choć w sposób oczywisty, zresztą zgodnie z Konstytucją musi ono podlegać zwierzchnictwu Króla, to jednak sposoby działania w tym zakresie nie mają znaczącego wpływu na istnienie Scholandii.

JL: Są jednak i tacy, którzy istnienie wojska uznają za bardzo ważną kwestią dla prestiżu państwa. Stawiają oni nawet wojsko na równi z edukacją, również będącą w kompetencjach Korony. Zostawmy jednak ten temat. Jest Pan jednym z najaktywniejszych posłów ostatnich kadencji. Co, wg Pana, jest największym wyzwaniem jakie stoi przed Parlamentem w tej kadencji? Jak ocenia Pan stan scholandzkiego prawodawstwa.

KG: Dziękuję za docenienie mojej działalności parlamentarnej, jest to faktycznie działalność, która bardzo mnie pociąga. Scholandzki system prawny jest dość prosty, aczkolwiek wydaje mi się, iż brakuje nam pewnej systematyczności i schematyczności, szczególnie w sposobie tworzenia aktów prawnych. Trudno mi mówić o wyzwaniach tej kadencji, gdyż wydaje mi się iż uporządkowanie aktów prawnych i wyszukiwanie wszelkich luk, w nich zawartych to praca również dla wielu następnych kadencji. Szczerze powiem iż brakuje mi w tym temacie zainteresowania zwykłych obywateli działaniami Parlamentu.

JL: Może należałoby zacząć od zainteresowania prasy działalnością Parlamentu? Tylko jak to zrobić, jeśli kolejne Pana apele pozostają bez echa?

KG: Jest to trudna sprawa. Dla nowych mieszkańców może być to dość skomplikowane, jeśli nie mają zacięcia politycznego, pewną propozycją ze strony prasy, mogłoby być zainteresowanie tą tematyką jednego z byłych posłów, aczkolwiek takich też pewnie trudno byłoby znaleźć. Osobiście nie widzę sensu w tym, aby dublować informacje przedstawiane przez Marszałka, dlatego osobiście staram się zachęcić wszystkich do śledzenia prac Wysokiej Izby, taką, a nie inną formą “Aktualności Wysokiej Izby”.

JL: W trakcie obrad Wysokiej Izby padł pomysł zorganizowania posiedzenia na chacie. Jak miałoby to wyglądać?

KG: Dokładnie to były to rozmowy kuluarowe  To chyba nie jest zupełnie nowy pomysł, jednak do tej pory nie zrealizowany, oczywiście poza Inauguracyjnymi Posiedzeniami Parlamentu, które zawsze się na czacie odbywają. Warunkiem koniecznym do przeprowadzenia tego pomysłu jest obecność wszystkich posłów. Wówczas na czacie odbył by się pokazowy proces legislacyjny, od debaty po głosowanie, jakiegoś aktu prawnego. Po
zakończeniu tego posiedzenia mieszkańcy mogliby porozmawiać indywidualnie z posłami.

JL: Takie posiedzenie jednak musi dotyczyć sprawy, w której występują jakieś kontrowersje. W innym przypadku będzie ono dla obserwatorów niezwykle monotonne. Czy jednak, w przypadku rozbudowanej dyskusji wystarczy czasu na odnalezienie słabych punktów ustawy i przedstawienie poprawek? Taki proces zawsze wymaga czasu, a na chacie jednak nie ma go zbyt wiele.

KG: Panie redaktorze, będąc Posłem dobrze Pan wie że w Parlamencie pracujemy nad różnymi projektami, zarówno tymi wymagającymi dłuższej dyskusji jak i tymi, które takie dyskusji nie wywołują, dlatego w przypadku takiego posiedzenia musielibyśmy być przygotowania na różne ewentualności. Projekt, który wywołałby zbyt długa debatę zostałby przeniesiony pod obrady w sposób dotychczasowy, równie dobrze w tym
czasie moglibyśmy dokończyć proces legislacyjny innego projektu. Wszystko zależy od tego czy mieszkańcy byliby zainteresowani tego typu obradami i czy posłowie wyraziliby chęć współpracy.

JL: Zostawmy na chwilę Parlament i popatrzmy na całą Scholandię. Co jest w tej chwili największym problemem kraju, jakie stoją przed nim szanse i zagrożenia?

KG: Aktualnie większość, jeśli nie wszystkie v-państwa cierpią na brak aktywnych mieszkańców. W Scholandii ostatnio kilku nowych mieszkańców się pojawiło,lecz to jeszcze za mało. Problemem są również starsi, doświadczeni mieszkańcy, którzy odchodzą, gdyż tracą poczucie dobrej zabawy, według mnie jest to na równi groźne co niski przypływ nowych. Olbrzymia szansą Scholandii jest nowy Król, który ewidentnie zmienia
obraz Scholandzkiej Korony, głównie poprzez Swoje ciągłe działania. Z zagrożeń dostrzegam jedynie to że zbyt wiele dziedzin scholandzkiego życia zanika.

JL: Wspomina Pan o szansie, jaką dla Scholandii jest nowy monarcha. Od czasu koronacji minęło już trochę czasu. Jak Pan ocenia, co udało się w kraju zmienić, jakie zaległości poprzednika zostały nadrobione?

KG: Nie wydaje mi się aby JKW UDS pozostawił po okresie swoje urzędowania jakieś zaległości, które wymagały nadrabiania. W kwestii szans myślę raczej o tym iż JKM PAS ma duże szanse na zmianę stereotypu funkcjonującego w Scholandii o tym iż, po początkowej aktywności każdy Król Scholandii usuwa się w cień poprzestając na wypełnianiu swoich podstawowych obowiązków. Wierzę że, JKM PAS, który jako Piotr Jabłoński dał się poznać jako bardzo aktywna osoba i to na wielu płaszczyznach scholandzkiego życia, będzie równie aktywnym monarchą przez długie, długie lata.

JL: No dobrze, ale koronacja miała miejsce w czasie, gdy Scholandia cierpiała na problemy z systemowcami, nie działał sąd, na KUS była olbrzymia liczba nieaktualnych materiałów. Czy któraś z tych bolączek została już rozwiązana?

KG: Żaden z wymienionych przez Pana redaktora problemów nie jest problemem rozwiązywalnym w tak krótkim czasie, zaś na pewno nie są to problemy do całkowitego rozwiązania w tym czasie, choć wiem, że we wszystkich tematach czynione są prace, mające na celu polepszenie sytuacji. I choć faktycznie są to kwestie ściśle z Królem związane to Król sam nie może ich rozwiązać. Przykładem zaangażowania JKM niech będzie wykład „Dzieje Scholandii w 2008 roku” napisany przez Króla, wiem również iż na publikacje oczekuje kolejna praca naukowa JKM.

JL: W swojej wcześniejszej wypowiedzi wspomniał Pan o tym, że jednym z problemów Scholandii są odejścia starych, zasłużonych już dla kraju obywateli. Jakie widzi Pan sposoby na rozwiązanie tej przypadłości? Czy nie jest to coś, z czym trzeba się po prostu pogodzić, bo w końcu Scholandia nie może stać ponad wydarzeniami z rzeczywistości.

KG: Oczywiście wszystko zależy od powodów odejścia, jeśli są one związane z „realem” to nie mamy na to większego wpływu, lecz gdy odejście związane jest z powodami wewnętrznymi to uważam ich należy temu przeciwdziałać. Osobiście uważam iż w tym przypadku należy w szczególny sposób uczyć nowych mieszkańców tradycji i szacunku dla szlachciców i arystokratów, którzy swoją ciężką pracą zasłużyli sobie na to, bez względu na ich aktualne może nawet ograniczone działania.

JL: Czy uważa Pan zatem, że odejścia starszych mieszkańców mogą być spowodowane wypowiedziami nowych?

KG: Może nie tyle nowych, co już nieco obytych scholandczyków, którzy nie znają historii, nie znają osiągnięć swoich poprzedników i nie potrafią tego uszanować. Często też brakuje po prostu życzliwego słowa podziękowania za pomoc, jaką ci starsi często gęsto świadczą.

JL: Przyznam szczerze, że nie spotkałem się z przypadkami, gdy odejście zdarzało się z takiego powodu. Mam jednocześnie nadzieję, że nie oczekuje Pan od nowych mieszkańców wiernopoddańczego stosunku do wszystkich mających tytuły szlacheckie czy arystokratyczne i zgadzania się z nimi niezależnie od tego, jak absurdalne tezy by głosili. Moim zdaniem zarówno nowi, jak i starzy Scholandczycy powinni być stawiani na równym poziomie, tak by o tym, kto ma rację decydowały argumenty wyrażone w dyskusji, a nie liczba zasług czy posiadany tytuł.

KG: Nie, nie chodzi mi o wiernopoddańcze stosunki, lecz o zastanowienie się dlaczego ta osoba, ma taki a nie inny tytuł. To tak jak w realu, można dyskutować z każdym lecz do każdego trzeba podejść we właściwy sposób, inaczej rozmawia się z kolegą z podwórka inaczej z osobami starszymi, a inaczej z funkcjonariuszami państwowym, choć o tym szczególnie uczniowie w szkołach zapominają :)

JL: Czy to jednak w obecnych czasach tak duży problem? Przecież zarówno na naszej liście dyskusyjnej jak i na chacie panuje spora kultura.

KG: Zgadza się, zwłaszcza jeśli ktoś śledzi LD innych v-państw :) Ale, spotykam się czasami z doświadczonymi obywatelami, którym po prostu brakuje słowa „dziękuję”, gdyż większość uważa że to co robią należy do ich obowiązków, a przecież jak wszyscy oni również mają realne życie. Ale to już prywatne doświadczeni, nad którymi nie chciałbym się już rozwodzić.

JL: Rozumiem. Na zakończenie mam do Pana jeszcze jedno pytanie. Czego, w Pana opinii, potrzeba w chwili obecnej Scholandii, by za kilka miesięcy “kryzys” był słowem używanym jedynie do określania sytuacji z przeszłości?

KG: Uważam, iż potrzeba działań, które będą zmieniały funkcjonowanie wszystkich problematycznych instytucji, bez względu na poglądy polityczne i poprawność polityczną oraz v-międzynarodowych działań promujących idee mikronacji w realu.

JL: Pozostaje nam zatem życzyć, by takie działania zostały podjęte. Dziękuję serdecznie za rozmowę.

KG: Biorąc pod uwagę rozmowy na “Mini spotkaniu w Sopocie”, na którym zebrało się przedstawicieli 3 mikronacji, to sądzę iż mimo zupełnie prywatnych rozmów takie działania będą prowadzone. Bardzo serdecznie dziękuję Panu redaktorowi za spotkanie, zwłaszcza za cierpliwość i życzę czytelnikom miłej lektury :)

Znów kandyduję - wizytówka wyborcza

Odnoszę wrażenie, że im dłużej jestem w Scholandii tym częściej podkreślam, że jestem tu długo. Uczynię to raz jeszcze i powiem, że do naszego Królestwa przybyłem ponad cztery lata temu. Połowę mojego pobytu spędziłem w Parlamencie (pełne sześć kadencji) i zawsze był to dla mnie okres z jednej strony wytężonej pracy, z drugiej zaś wielkiej frajdy związanej z tym, że mogę działać w materii, w której czuję się dobrze. Jeśli zatem ktoś zastanawia się czego ja jeszcze w tym Parlamencie szukam niech wie, że szukam tam dyskusji, wymiany argumentów, ciekawych projektów, czyli wszystkiego tego, co jest dla mnie esencją działalności w Scholandii.

Czy zatem wyborcy powinni oddać na mnie swój głos, bo chcę? Absolutnie nie dlatego. Uważam, że warto na mnie zagłosować, bo przez cały okres mojej obecności w Parlamencie staram się być aktywnym. W miarę moich możliwości przygotowuję projekty zarówno nowych ustaw, jak i nowelizacje już istniejących. Jestem również aktywny w dyskusjach nad projektami innych posłów, do których często przedstawiam formalne poprawki.

Aktywność w Parlamencie i chęć zostania posłem to jeszcze za mało, by obdarzyć mnie swoim głosem. Kandydat powinien mieć jeszcze pomysł na swoją działalność. Jedni piszą interpelacje, z których niewiele wynika. Inni zajmują się uprzykrzaniem życia pozostałym parlamentarzystom. Ja skupiam się na prawie. Pomysły, które chciałbym wprowadzić w życie zostaną szczegółowo opisane w programie ND. Dziś mogę powiedzieć, że “na warsztat” wezmę z pewnością ustawę o prestiżu społecznym i ustawę o liście dyskusyjnej. Będę także aktywnie pracował nad pozostałymi projektami partii, którą reprezentuję.

Czy powyższy wywód przekonał Państwa do tego, że warto oddać na mnie swój głos? Nie wiem. Mam jedynie nadzieję, że teraz nikt z Państwa nie stwierdzi, że startuję z przyzwyczajenia, nie mając określonego celu ani pomysłu na działalność.

Janusz Lis von Salvepol, numer 1. listy Nowej Demokracji.

Miesiąc Rządu za nami

Czas szybko płynie, zwłaszcza w wakacje. Kto by pomyślał, że mija już miesiąc, od kiedy zaprzysiężony został Rząd Krystiana Gmurka. Przyszedł zatem już najwyższy czas na pierwsze podsumowanie.

Krystian Gmurek przedstawiając expose wykonał bardzo sprytne posunięcie. Nie obiecał w nim praktycznie nic, więc trudno rozliczać Rząd za wykonanie niezapowiadanych obietnic. W mojej analizie zatem będę porównywał to co zostało zrobione z tym, co uważam że zrobione być powinno.

Swoje podsumowanie rozpocznę od głowy rządu, czyli premiera Krystiana Gmurka. Odnoszę wrażenie, że dotychczas prace wykonywane są jak najmniejszym wkładem sił. Jedynym widocznym objawem pracy premiera było wydanie rozporządzenia o podziale kompetencji ministerstw. Brakuje sensownej polityki informacyjnej, Centrum Rządowe nie zawiera ŻADNEJ informacji o dokonaniach rządu. W poprzedniej kadencji to ja byłem premierem, więc wiem, że spora część działalności toczy się tam, gdzie opinia publiczna dostępu nie ma. Pozostaje mi mieć nadzieję, że obecnie jest podobnie.

Skoro za mną już podsumowanie pracy Krystiana Gmurka jako premiera, pora przyjrzeć resortowi, którym kieruje, czyli Ministerstwa Finansów i Gospodarki. Wśród dokonań można wymienić przygotowanie budżetu (Poseł Landecki z pewnością w komentarzu napisze, że przecież budżet został przedstawiony po konstytucyjnym terminie) oraz zmianę prezesa spółek skarbu państwa, na Jerzego Mordeckiego. Nie chcę być złośliwy, ale to trochę mało jak na miesiąc pracy. Brakuje mi najbardziej próby nawiązania współpracy z systemowcami, którzy zawsze bardziej przychylnie patrzyli na Scholandzką Partię Demokratyczną, niż na Nową Demokrację. Oczywiście, także i w tej kwestii opinia publiczna może o pewnych sprawach nie wiedzieć.

Pora na resort kierowany przez brata obecnego premiera, czyli Piotr Jabłoński i Ministerstwo Kultury i Promocji. Przez pierwszy miesiąc pracy ministra zauważyłem dwa przejawy aktywności. Pierwszy to stojąca na bardzo wysokim poziomie wystawa prac Elżbiety Adonju. Drugi to konkurs promocyjny, o którym mowa była jeszcze przed wyborami. Trochę to mało, jak na miesiąc działania, zwłaszcza, że zupełnie zaniedbane zostało Centrum Promocji Scholandii i portal e-Kultura. Mam też wrażenie, że Pan Minister nie prowadzi żadnych działań promocyjnych, a jeśli to czyni, to z pewnością nie informuje o tym opinii publicznej. Mam jeszcze jedno zastrzeżenie do Ministra Kultury, chodzi mi mianowicie o sposób prowadzenia dialogu na linii MK - trener reprezentacji. Uważam, że Lista Dyskusyjna nie służy do prowadzenia służbowej korespondencji przełożonego z podwładnym. Dużo lepszy, moim zdaniem, efekt przyniosłaby spokojna rozmowa przeprowadzona w cztery oczy. Być może wtedy Pan Minister dowiedziałby się dlaczego Maciej Derby nie odpowiada na maile z LD.

Pora na Ministerstwo Spraw Zagranicznych kierowane przez Pana Mateusza Walczaka. Chcąc uniknąć argumentu, że na sprawach zagranicznych się nie znam poprosiłem o podsumowanie tego resortu byłego MSZ, Marcina Pośpiecha, który powiedział:

“Mateusz Walczak, po ponownym przejęciu teki ministra spraw zagranicznych, rozpoczął swoją pracę od wysłania maili do ambasadorów (z dnia 3 lipca) z zapytaniem, czy są dalej zainteresowani pełnieniem swoich funkcji, czy ich placówki posiadają strony internetowe oraz czy po reformie byliby chętni przejąć 1-2 placówki jako charge d’affaires. Zapowiedziane zostały kolejne rozmowy, tym razem już bardziej konkretne.

10 lipca na liście dyskusyjnej pojawia się oświadczenie Królewskiego Rządu Scholandii, w którym oficjalnie potępiono działania WRNOR i wyrażono poparcie dla JW Sułtana oraz Premiera Al-Rajn. W następnym mailu hrabia Walczak przedstawił mieszkańcom Scholandii sytuację w
Sułtanacie oraz poinformował o misji specjalnej OPM kierowanej przez niego i wysłanej właśnie do Sułtanatu.

Kolejnym krokiem było dokończenie sprawy zaczętej jeszcze przeze mnie - traktatu o wzajemnym uznaniu z Piątą Rzeczpospolitą Polską. Sprawa zaczęta, a nie zamknięta za mojej kadencji z powodu konieczności czekania na podpis Króla Dreamlandu, który akurat w tym czasie był nieobecny. Po uzyskaniu podpisu, 10 lipca JE Walczak ogłasza traktat
na LD, a JKM Ulryk Dariusz publikuje go w Scholandzkim Systemie Prawnym.

JE Walczakowi nie można odmówić wysokiej aktywności w dyskusjach na forum OPM. Szkoda jednak, że tak opieszale podchodzi do reform w scholandzkim korpusie dyplomatycznym i zaniedbał sprawę Stałej Komisji Traktatowej oraz zapowiadanych prac nad poprawą stosunków z Królestwem Dreamlandu. Obywatelom Scholandii nie wiadomo także nic na temat
kontynuacji tego, co jako poprzedni rząd zaczęliśmy, a czego owocem było oświadczenie wspólne Scholandii i Dreamlandu z dnia 28 czerwca. Mam tutaj na myśli głównie v-Olimpiadę, LD Sojuszu oraz samą reformę Sojuszu. Niepokoi również fakt słabej współpracy z Księstwem Sarmacji, nad którą ciężko pracowaliśmy. Sama deklaracja rządowego sponsoringu
nagród w Festiwalu to niemalże nic, biorąc dodatkowo pod uwagę to, że jeszcze do dzisiaj nie wiadomo, jakiej wysokości te nagrody będą.”

Na zakończenie przyjrzę się działalności Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Pana Kamila Magnusa. Jako, że jestem prefektem Dolii i Faerie mam możliwość od środka oglądać działania Pana Ministra. Początek był jak najbardziej pozytywny, podobnie jak pozostali prefekci poproszony zostałem o przedstawienie aktualnej sytuacji prowincji. Zebranie takich informacji pozwoliło ministrowi zorientować się w problemach samorządów i przedsięwzięcie odpowiednich działań, by te problemy rozwiązać. Zabrakło jednak tego drugiego kroku, gdyż odnoszę wrażenie, że Pan Minister informacje od prefektów przyjął do wiadomości, ale nie wyciągnął wniosków mogących doprowadzić do rozwiązania problemów. Drugi kontakt z Panem Ministrem to sprawa wytypowania miasta, które zgłoszone zostanie do ulokowania biblioteki Organizacji Polskich Mikronacji. Tu również mail skierowany został do wszystkich prefektów, ale znów zabrakło dalszego działania. Nie wiadomo, które z miast zostanie wytypowane przez Scholandię. Trzecim działaniem podjętym przez MSWiA są poszukiwania osoby chętnej do wykonania bannera. Niestety poszukiwania odbywają się za pośrednictwem listy dyskusyjnej, zatem nie wróżę im wielkiego powodzenia. Mamy zatem trzy objawy aktywności ministra, to trochę mało, jak na miesiąc działania. Brakuje mi zadań dla prefektów, minister nie wskazuje samorządom, które dziedziny powinni rozwijać w największym stopniu. Nie ma też żadnej zachęty do tworzenia statutów prowincji. Podobnie zatem jak w pozostałych resortach jest tu jeszcze bardzo dużo do zrobienia.

Podsumowując mogę podkreślić jeden, niezaprzeczalny plus obecnej Rady Ministrów. Rząd nie popełnia błędów. Odnoszę jednak wrażenie, że dzieje się tak zgodnie z powiedzeniem, że nie popełnia błędów tylko ten, kto mało robi.

Nowy Parlament, a poziom dyskusji

Jak wiadomo niedawno zostały ogłoszone wyniki wyborów do Parlamentu Królestwa Scholandii. Mimo, że minęło bardzo mało czasu świeżo wybrani posłowie już zaczęli obniżać standard wypowiedzi, jaki udało się ustanowić poprzednim składom Wysokiej Izby. Poniżej prezentuję spis cytatów. Nie będę ich nawet komentował. Parafrazując pewnego realnego polityka można by powiedzieć: “Panowie Posłowie! Nie idźcie tą drogą!”

Dr dr net Piotr Jabłoński:
“Jak Pan posel na to wpadl ? Jestem pod wielkim wrazeniem. Myslalem jednak, ze zrobimy wszystko od razu … a tu popatrz, Posel Landecki sprowadzil mnie na ziemie.”
“Nie, odpowiedz prosta i logiczna, Pan nie rozumie, a co najgorsze nie idzie Panu tego przetlumaczyc.”
“Mundialu tam nie widze, chyba ze Pan Posel ma lepszy wzrok i widzi? Calkiem mozliwe w Pana wypadku. Szkoda tylko, ze przy tworzeniu ustawy tak dobrego wzroku Pan Posel nie mial, wielka szkoda.”

Mateusz Walczak:
“Pożytek dla Królestwa - o czym Pan mówi?! Może potrzebuje Pan okularów?!”
“Nie mam zamiaru Panu jeszcze raz wałkować tego samego do głowy.”
“Bo rozmawianie ze ślepcem o czerwonych jabłkach na pięknej jabłoni uważam za bezsens - Pan chyba też.”
“Nic dodać, nic ująć. Nie możemy zgłaszać się na Mundial ot tak, bo Posłowi Landeckiemu się chce.”
“Czy Pan umie wypowiedzieć inne zdanie niż coś w stylu “zorganizujemy v-mudnial”?! Zaczynam mieć wątpliwości, czy nie jest Pan w stanie jakiejś manii v-mundialowej. Ja rozumiem - są Mistrzostwa Europy i człowiekowi od nadmiaru piłki może się zrobić niedobrze… jednak w takich momentach lepiej zwrócić się do specjalistów z Mariusburga.”
“Ile razy mam wałkować Panu do głowy, że nie chodzi o kasę, nie chodzi nawet o ludzi, ale o to, że nie czas i pora na organizacje!”

Marcin Landecki:
“Słucham, jaka pazerność, śmieszny Pan jest.”
“Nie mam zamiaru odpisywać na Pańskie brednie. Nie będę zniżał się do Pańskiego niskiego poziomu .”

Powyższe cytaty pozostawię bez szerszego komentarza. Apeluję jedynie do Panów posłów o rozsądek i umiarkowanie. Traktowanie z szacunkiem oponentów politycznych jest pierwszym krokiem do skutecznej z nimi współpracy.

Wpis sponsoruje strona: http://cytaty.mikronacje.info 

Bo liczy się przede wszystkim dobra zabawa

Wielkimi krokami zbliża się koniec kadencji Rządu stworzonego przez Nową Demokrację, partię, która przed kilkoma dniami została formalnie rozwiązana. W tym wpisie nie wyjaśnię, dlaczego ND przestała istnieć. Jest to bowiem indywidualna sprawa każdego z byłych członków naszego ugrupowania, a ja nie czuję się uprawniony do wypowiedzi w imieniu ogółu. Powiem zatem tylko dlaczego to ja postanowiłem, że moje dni w polityce (na jakiś czas) się skończyły.

Ostatnie cztery miesiące były dla mnie okresem niezwykle ciężkiej pracy w Scholandii. Częste rozmowy z ministrami, dyskusje na LD, w Parlamencie, tworzenie kolejnych nowelizacji aktów prawnych, to wszystko spowodowało, że zatraciłem świeżość i entuzjazm do działania. Aktywność w Scholandii przestała być dla mnie przyjemnością, a stała się obowiązkiem, za którego wykonywanie jeszcze zazwyczaj nie usłyszałem dobrego słowa. Tak, to właśnie krytyka, której poddawany był mój rząd była jednym z powodów, dla których rozdział pod tytułem “polityka” zamknąłem na bliżej nieokreślony czas. Nikt nie będzie podchodził z entuzjazmem do działania, jeśli pozytywne efekty nie będą doceniane, a wszelkie, najdrobniejsze nawet błędy, poddane zostaną mocnej krytyce.

Zapewne starsi mieszkańcy Scholandii pamiętają, że przed laty sam kojarzony byłem właśnie z krytykowaniem wszystkiego co mnie otacza. Teraz, z perspektywy czasu widzę, że takie działanie, nawet prowadzone w dobrej wierze często niesie ze sobą negatywne skutki. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy na realnym spotkaniu z jednym ze Scholandczyków dowiedziałem się, że byłem bardzo bliski przegonienia owego mieszkańca z naszego Królestwa. Do pozbawienia radości z działania wystarczyło kilka zadanych w dobrej wierze pytań w Parlamencie.

Między innymi z tego właśnie powodu teraz mam świadomość tego, że krytyka jest niezwykle niebezpiecznym narzędziem i należy go bardzo rozważnie używać. To dlatego po prezentacji programu przez SPD skupiłem się na pozytywnych jego fragmentach zamiast poddać krytyce punkty, z którymi się nie zgadzam. Jaki bowiem byłby sens w pozbawianiu przyszłych rządzących entuzjazmu? Sam przez to przeszedłem i nikomu nie życzę.

Raport z działalności Rady Ministrów

W minioną niedzielę odbyło się spotkanie Rady Ministrów z mieszkańcami Scholandii. W trakcie spotkania zaprezentowane zostały dotychczasowe osiągnięcia Królewskiego Rządu Scholandii (zapis na http://lis.mikronacje.info/pliki/konferencja.pdf), był też czas na zadawanie pytań.

Mogę nieskromnie powiedzieć, że spotkanie zakończyło się sukcesem, gdyż na chat przybyli wszyscy członkowie Rządu, oraz wielu mieszkańców, którzy nieczęsto uczestniczą w coniedzielnych rozmowach. Cieszy też to, że zadana została duża liczba pytań.  Większość z nich dotyczyła przedwyborczego programu Koalicyjnego Komitetu Wyborczego ND i PLI, oraz realizacji tego programu.  To co mnie jednak najbardziej cieszy, to brak posądzeń o szerzenie prorządowej propagandy, czego obawiałem się przed spotkaniem. Widać, że uczestnicy spotkania zgadzają się z przedstawionymi przeze mnie tezami o wysokiej aktywności Rady Ministrów. Prawdą jest, że obecny Rząd nie jest idealny, prawdą jest też to, że części z punktów naszego niezwykle ambitnego planu nie uda się wykonać. Podobnie jednak faktem jest też to, że trudno wyobrazić sobie, by Rząd w innym składzie osobowym mógł dokonać więcej, niż my.

Polityka informacyjna a propaganda

Zainspirowany doniesieniami opozycji o słabej polityce informacyjnej Rządu Królestwa Scholandii postanowiłem zorganizować konferencję na chacie, gdzie będzie można poznać dokonania obecnego gabinetu. Najbardziej jednak zastanawia mnie to, czy po tej konferencji ci sami opozycjoniści nie zaczną twierdzić, że Rząd karmi ludzi propagandą.

Dotychczas działalność Rady Ministrów Scholandii można było poznać z pojawiających się co kilka dni informacji na LD KS. Były to informacje suche, w rodzaju “Ministerstwo X zrobiło Y”. Widać taki sposób informowania nie jest wystarczający dla niestrudzonych opozycjonistów. Dlatego właśnie, by spróbować zadowolić przeciwną frakcję polityczną postanowiłem dodać do tych informacji analizę, by już nie było tylko kto i co, ale też i dlaczego. Pojawi się zatem próba analizy przyczyn i możliwych skutków działań podejmowanych przez Rząd. Czy zostanie to uznane za propagandę?

Proponuję, drogi Czytelniku, byś sam się o tym przekonał. Wejdź zatem na chat w niedzielę, 18 maja o godzinie 20. Jeśli nie uda Ci się dotrzeć, trudno, postaram się udostępnić Ci zapis z konferencji.

Scholandzkie nobilitacje

Artykuł Mateusza Walczaka opublikowany w Scholandzkiej Agencji Informacyjnej porusza bardzo ciekawy temat, mianowicie brak złożenia przyrzeczenia wierności i lojalności wobec Korony przez nobilitowanych ostatnim dekretem królewskim. Nie będę się rozpisywał na temat tego, z jakich powodów JKM Armin Frederik wydał dekret o nobilitacjach, może przyjdzie na to pora w przyszłości. Najbardziej mnie zastanawia w tej sprawie to, co zrobi Król? Czy dekret, wyraźnie niewykonywany, zostanie zniesiony? Czy dekret noblilitacyjny wydany zostanie raz jeszcze, z uwzględnieniem tego, że baron de Yremy odmówił przyjęcia tytułu? (swoją drogą, polecam Mateuszowi Walczakowi zebranie informacji z pierwszej ręki dotyczących powodów odmówienia przyjęcia tytułu przez barona de Yremy… albo przynajmniej przeczytanie oświadczenia wydanego w tej sprawie).

Drugą sprawą poruszoną przez Mateusza Walczaka jest odejście Artura Urbana ze Scholandii i przenosiny do Królestwa Dreamlandu. Zupełnie nie zgadzam się z autorem, jakoby Król miał podejmować kroki w kierunku pozbawienia nadanego wcześniej tytułu Kawalera. To, że Artur Urban zdecydował się zakończyć swoje życie w Scholandii i przenieść swoją aktywność do Dreamlandu w żaden sposób nie oznacza, że zdradził on nasze Królestwo. Każdy człowiek ma prawo wyboru miejsca, w którym mieszka i żyje. Artur Urban swoim odejściem nie naraził na szwank Scholandii, nie mieszka też w Dreamlandzie pod tym samym nazwiskiem. Nie widzę zatem żadnych podstaw do tego, by z racji swoich przenosin był w jakikolwiek sposób karany.

Następne »