Zdaniem Lisa

blog polityczny Janusza Lisa

Archive for marzec, 2009

Scholandia wychodzi na prostą!

Zapewne wielu nieprzychylnych mi ludzi uzna ten wpis za polityczną propagandę, ale nie dbam o to. Chciałbym jedynie przedstawić Państwu mój punkt widzenia na wszystko to, co wydarzyło się w trakcie ostatnich czterech miesięcy, okresu, w trakcie którego miałem przyjemność pełnić funkcję Premiera Królewskiego Rządu Scholandii.

Swoje porównanie rozpocznę od słowa klucza, jakim przed rozpoczęciem kończącej się już kadencji był “kryzys”. Określenie to wyrazało brak nowych mieszkańców, marazm gospodarczy, sporadycznie pojawiające się nowe inicjatywy. Czy przypominają sobie Państwo kiedy ostatnio na liście dyskusyjnej słowo to zostało wypowiedziane? Ja nie zauważyłem. Oczywiście, wciąż mamy problemy, nowym stał się niedobór pracy. Lepszy jednak niedobór pracy spowodowany wysokimi obrotami na bazarze, niz brak obrotów, z jakim mieliśmy do czynienia wcześniej, prawda?

Zostawmy jednak ten kryzys i przejdźmy na stronę główną Scholandii. Na pierwszy rzut oka wygląda tak samo, ale jednak kilka rzeczy uległo zmianie. Przede wszystkim w miejscu czytnika pojedynczego kanału Scholandzkiej Agencji Prasowej pojawił się dział “wieści z kanałów”, w którym znaleźć można nagłówki wpisów pochodzących nie tylko z SAPu, ale także E-Kultury, czy nowego tworu jakim jest APSik. Oczywiście znalazło się i miejsce dla prywatnych blogów.

Czym jednak byłoby pojawienie się czytnika, gdyby nadal była tam tylko Scholandzka Agencja Prasowa. To, co cieszy mnie najbardziej to powstanie nowych organów korzystających z protokołu RSS. Stworzony został wspomniany wcześniej APSik, który stał się najaktywniejszym przedstawicielem prasy na naszym rynku. Także i na istniejących wcześniej, ale nieaktualizowanych blogach pojawiły się nowe wpisy, jak choćby na stronie Marcina Landeckiego. Zapewne nie będziemy musieli długo czekać na to, by i Centrum Rządowe zdecydowało się na skorzystanie z systemu newsowego obsługującego RSS.

Czytnik kanałów to nie jedyna zmiana, która miała miejsce w ostatnich miesiącach na stronie głównej Scholandii. Rząd zrobił dużo, by zmniejszyć liczbę nieaktualnych informacji. Wystarczy przypomnieć choćby fakt, że dzięki naszym działaniom ze stron zniknęły linki do niedziałających już restauracji czy nieaktywnych organów prasowych.To także z naszej inicjatywy zmieniony został link przycisku “Informacje”, który zamiast do przedpotopowego, przydługiego i nieaktualizowanego tekstu odnosi do przystępnego w formie i aktualnego samouczka Scholandzkiego Centrum Informacji. Jeśli zatem ktoś nowy będzie szukał restauracji, bądź miał problem z postawieniem pierwszych kroków nie trafi na martwe linki, czy nieprawdziwe informacje.

Skoro już jesteśmy przy nowych mieszkańcach to i tu mogę patrzeć na sprawy w pozytywnym świetle. Nawet jeśli akcja promocyjna mogła być bardziej skuteczna, to i tak od lat nie była prowadzona choćby w podobnym zakresie. Nie dość, że przyszła do nas spora liczba nowych mieszkańców, to jeszcze znaczna część z nich pozostała. Tu duży wpływ na sytuację miało sensowne przeprowadzenie reformy liceum im. Książąt Szwabii, aktywność prefektów i kierownika Scholandzkiego Centrum Informacji. Nowi bowiem trafiając do kraju stykali się z przyjaznymi ludźmi i aktualnymi informacjami.

Kolejna dziedzina życia Scholandii, nad którą chciałbym się pochylić jest gospodarka. I tu także zaszły zmiany, z którymi wcześniej nieczęsto mieliśmy do czynienia. Minister Mordecki przygotował reformę systemu remontów, dzięki któremu osiągnięte zostały dwa pozytywne efekty. Poprzez zwiększenie ilości półproduktów potrzebnych do wytworzenia jednostki remontowej z dobrodziejstwa stałego zapotrzebowania korzystać będzie większa liczba przedsiębiorców. Drugim pozytywnym aspektem jest urealnienie wskaźnika zużycia budynków poprzez zwiększenie zależności między zużyciem a wartością nieruchomości.

Następną dziedziną, którą chciałbym omówić będzie administracja. O ile w poprzednich przypadkach mam jednoznaczną opinię, że jest zdecydowanie lepiej, niż było o tyle akurat w administracji mam mieszane uczucia. Pozytywnym efektem działań rządu jest z pewnością przeniesienie większości stron prowincji na serwer Królestwa Scholandii, dzięki czemu nie będzie już miała miejsce sytuacja, że strona przepada, bo jej twórca odchodzi z kraju. Sukcesem rządu jest także doprowadzenie do sytuacji, gdy w każdej z prowincji są pełnoprawni prefekci. Niestety daleko jeszcze do tego, by wszyscy zarządcy byli równie aktywni. Prym wiedzie Markgraf Gmurek, z którego przykład powinni brać wszyscy pozostali, ale jednak nie biorą. Być może przyczyną są inne obowiązki, które pełnię ja, czy prefekt Landecki. Co jednak tłumaczy panów Nerudę i Walczaka? Motywacja prefektów do wzmożonej pracy z całą pewnością będzie problemem, nad którym powinien zastanowić się przyszły rząd.

Ostatnim już działem, na który zwrócę Państwa uwagę jest kultura. Co w tej dziedzinie udało się osiągnąć? Przede wszystkim reaktywowaliśmy portal E-Kultura, o którym zupełnie zapomniał poprzedni rząd. Portal jeszcze przed pojawieniem się APSika był jedynym, prócz listy dyskusyjnej, miejscem gdzie można było znaleźć informacje o aktualnościach kulturalnych. Prócz reaktywacji E-Kultury ministerstwo zorganizowało dwa konkursy, które w odróżnieniu od tych prowadzonych przez lata zakończyły się sukcesem, bo na brak uczestników nie można było narzekać. Wydaje się zatem, że formuła przeprowadzania konkursów na chacie w systemie kto pierwszy ten lepszy sprawdza się lepiej, niż wysyłanie odpowiedzi na adres mailowy (co potwierdził organizowany przeze mnie konkurs Biblioteki w Kanikogradzie). Pozytywnym aspektem jest też to, że także i inni postanowili przeprowadzić podobne konkursy. Warto tu wymienić prefekta Landeckiego, który organizował plebiscyt dotyczący wiedzy o prowincji Arden i Isnelii.

Nie wiem jaka część z Państwa dotarła do tego momentu, ale chciałbym nieco podsumować powyższy elaborat. Mateusz Walczak w trakcie debaty przedwyborczej powiedział, że po zakończeniu kadencji znów stwierdzę, że Rząd ND był jednym z najlepszych Rad Ministrów w historii. Nie, nie powiem tego, gdyż wiem, że wiele rzeczy mogliśmy zrobic zdecydowanie lepiej. Wystarczy jednak porównać dzisiejszą sytuację naszego kraju i tą, z którą borykaliśmy się cztery miesiące temu by zobaczyć jak wiele udało się osiągnąć. Życzę swoim następcom by tempo rozwoju Scholandii zostało choćby podtrzymane. Ja będę uważnie się przyglądał i komentował co ciekawsze decyzje.

Na zakończenie jeszcze jedno zdanie. W trakcie minionej kadencji miało miejsce także wiele niepokojących mnie wydarzeń, które mogą doprowadzić do upadku niektórych dziedziń Scholandii. Nie były one jednak inicjatywą Rządu, choć przyznać muszę, że niektórzy członkowie Rady Ministrów się im nie sprzeciwiali. To jednak już temat na kolejny wpis.

Wywiad z Krystianem Gmurkiem

Poniższy wywiad miał się ukazać w Życiu pod koniec stycznia, jako jednak, że gazeta nie doczekała się jeszcze wydania prezentuję go Państwu tu, by nie stracił jeszcze bardziej na aktualności. Życzę przyjemnej lektury.

 Janusz Lis: Moim dzisiejszym gościem jest Marszałek Parlamentu Krystian S. Gmurek r. van Dovski, Hrabia Gmurowa. Witam Pana bardzo serdecznie.

Krystian Gmurek: Witam serdecznie Pana redaktora oraz wszystkich czytelników “Życia”.

JL: Obecna tożsamość jest Pana drugim podejściem do Królestwa Scholandii. Proszę jednak powiedzieć czytelnikom, w jaki sposób trafił Pan do nas i co spowodowało, że zdecydował się Pan wypełnić wniosek pobytowy?

KG: Zgadza się. Przy pierwszym zetknięciu ze Scholandią to był czysty przypadek. Z tego co pamiętam wówczas szukałem informacji o grach RPG, którymi się interesowałem. Tak trafiłem na informacje między innymi o Scholandii, Sarmacji i Dreamlandzie, lecz Scholandia wydała mi się najciekawszą propozycją, szczególnie ze względu na osobę JKM Armina i powodów dla których stworzył Scholandię.

JL:
Faktycznie przyczyny powstania Scholandii są czymś, co odróżnia nas od innych mikronacji. Wróćmy jednak do Pana obecnej tożsamości. Niedługo po powrocie do Scholandii skończył Pan Królewską Szkołę Podoficerską, zapewne zatem obserwuje Pan sytuację w dzisiejszym wojsku. Czy ma Pan receptę na rozwiązanie marazmu w służbach mundurowych? Czy w ogóle wojsko jest w Scholandii potrzebne?

KG: Według mnie wojsko w v-państwach, ogólnie nie tylko w Scholandii, może funkcjonować jedynie na zasadach takich samych jak inne dziedziny, no może poza podstawową edukacją. Mówię tutaj o kulturze czy sporcie, czyli tylko wówczas gdy znajdują się ludzie zainteresowani tematyką i chcą w tym kierunku coś robić. Ale żeby nowi mieszkańcy wiedzieli że mogą w tym kierunku również coś robić, uważam iż podobnie jak muzea, czy miejmy nadzieję na stałe zapisane w życiu Scholandii SLPN lub SLSM,
powinny istnieć jakieś informacje, punkty zaczepienia dla zainteresowanych tematyką wojskową.

JL: Trudno jednak oczekiwać, że zainteresowani ludzie się znajdą, skoro w tej chwili jedynie starsi Scholandczycy wiedzą, że wojsko kiedyś działało. Myśli Pan, że może ono, bez interwencji Króla, oddolnie się odrodzić?

KG: Myślę że tak. W Scholandii, w ostatnim czasie sporo było takich przykładów, gdy oddolne pomysły i inicjatywy wychodziły najlepiej, aczkolwiek sądzę że Król dbając o całą Scholandię zawsze będzie pomocny w tego typu inicjatywach. Poza tym dlatego też sądzę iż powinny być widoczne elementy związane chociażby z historią wojskowości w Scholandii.

JL: Różnica tylko jest taka, że te oddolne pomysły w większości przypadków dotyczyły spraw, które nie należały do bezpośrednich kompetencji innych osób. Patrząc w ten sposób moglibyśmy oczekiwać, że i problem Sądu, systemu czy promocji same się rozwiążą.

KG: Panie redaktorze, jednak sądownictwo, system i promocja to sprawy bezpośrednio związane z istnieniem Scholandii, natomiast wojsko nie jest taką kwestią. I choć w sposób oczywisty, zresztą zgodnie z Konstytucją musi ono podlegać zwierzchnictwu Króla, to jednak sposoby działania w tym zakresie nie mają znaczącego wpływu na istnienie Scholandii.

JL: Są jednak i tacy, którzy istnienie wojska uznają za bardzo ważną kwestią dla prestiżu państwa. Stawiają oni nawet wojsko na równi z edukacją, również będącą w kompetencjach Korony. Zostawmy jednak ten temat. Jest Pan jednym z najaktywniejszych posłów ostatnich kadencji. Co, wg Pana, jest największym wyzwaniem jakie stoi przed Parlamentem w tej kadencji? Jak ocenia Pan stan scholandzkiego prawodawstwa.

KG: Dziękuję za docenienie mojej działalności parlamentarnej, jest to faktycznie działalność, która bardzo mnie pociąga. Scholandzki system prawny jest dość prosty, aczkolwiek wydaje mi się, iż brakuje nam pewnej systematyczności i schematyczności, szczególnie w sposobie tworzenia aktów prawnych. Trudno mi mówić o wyzwaniach tej kadencji, gdyż wydaje mi się iż uporządkowanie aktów prawnych i wyszukiwanie wszelkich luk, w nich zawartych to praca również dla wielu następnych kadencji. Szczerze powiem iż brakuje mi w tym temacie zainteresowania zwykłych obywateli działaniami Parlamentu.

JL: Może należałoby zacząć od zainteresowania prasy działalnością Parlamentu? Tylko jak to zrobić, jeśli kolejne Pana apele pozostają bez echa?

KG: Jest to trudna sprawa. Dla nowych mieszkańców może być to dość skomplikowane, jeśli nie mają zacięcia politycznego, pewną propozycją ze strony prasy, mogłoby być zainteresowanie tą tematyką jednego z byłych posłów, aczkolwiek takich też pewnie trudno byłoby znaleźć. Osobiście nie widzę sensu w tym, aby dublować informacje przedstawiane przez Marszałka, dlatego osobiście staram się zachęcić wszystkich do śledzenia prac Wysokiej Izby, taką, a nie inną formą “Aktualności Wysokiej Izby”.

JL: W trakcie obrad Wysokiej Izby padł pomysł zorganizowania posiedzenia na chacie. Jak miałoby to wyglądać?

KG: Dokładnie to były to rozmowy kuluarowe  To chyba nie jest zupełnie nowy pomysł, jednak do tej pory nie zrealizowany, oczywiście poza Inauguracyjnymi Posiedzeniami Parlamentu, które zawsze się na czacie odbywają. Warunkiem koniecznym do przeprowadzenia tego pomysłu jest obecność wszystkich posłów. Wówczas na czacie odbył by się pokazowy proces legislacyjny, od debaty po głosowanie, jakiegoś aktu prawnego. Po
zakończeniu tego posiedzenia mieszkańcy mogliby porozmawiać indywidualnie z posłami.

JL: Takie posiedzenie jednak musi dotyczyć sprawy, w której występują jakieś kontrowersje. W innym przypadku będzie ono dla obserwatorów niezwykle monotonne. Czy jednak, w przypadku rozbudowanej dyskusji wystarczy czasu na odnalezienie słabych punktów ustawy i przedstawienie poprawek? Taki proces zawsze wymaga czasu, a na chacie jednak nie ma go zbyt wiele.

KG: Panie redaktorze, będąc Posłem dobrze Pan wie że w Parlamencie pracujemy nad różnymi projektami, zarówno tymi wymagającymi dłuższej dyskusji jak i tymi, które takie dyskusji nie wywołują, dlatego w przypadku takiego posiedzenia musielibyśmy być przygotowania na różne ewentualności. Projekt, który wywołałby zbyt długa debatę zostałby przeniesiony pod obrady w sposób dotychczasowy, równie dobrze w tym
czasie moglibyśmy dokończyć proces legislacyjny innego projektu. Wszystko zależy od tego czy mieszkańcy byliby zainteresowani tego typu obradami i czy posłowie wyraziliby chęć współpracy.

JL: Zostawmy na chwilę Parlament i popatrzmy na całą Scholandię. Co jest w tej chwili największym problemem kraju, jakie stoją przed nim szanse i zagrożenia?

KG: Aktualnie większość, jeśli nie wszystkie v-państwa cierpią na brak aktywnych mieszkańców. W Scholandii ostatnio kilku nowych mieszkańców się pojawiło,lecz to jeszcze za mało. Problemem są również starsi, doświadczeni mieszkańcy, którzy odchodzą, gdyż tracą poczucie dobrej zabawy, według mnie jest to na równi groźne co niski przypływ nowych. Olbrzymia szansą Scholandii jest nowy Król, który ewidentnie zmienia
obraz Scholandzkiej Korony, głównie poprzez Swoje ciągłe działania. Z zagrożeń dostrzegam jedynie to że zbyt wiele dziedzin scholandzkiego życia zanika.

JL: Wspomina Pan o szansie, jaką dla Scholandii jest nowy monarcha. Od czasu koronacji minęło już trochę czasu. Jak Pan ocenia, co udało się w kraju zmienić, jakie zaległości poprzednika zostały nadrobione?

KG: Nie wydaje mi się aby JKW UDS pozostawił po okresie swoje urzędowania jakieś zaległości, które wymagały nadrabiania. W kwestii szans myślę raczej o tym iż JKM PAS ma duże szanse na zmianę stereotypu funkcjonującego w Scholandii o tym iż, po początkowej aktywności każdy Król Scholandii usuwa się w cień poprzestając na wypełnianiu swoich podstawowych obowiązków. Wierzę że, JKM PAS, który jako Piotr Jabłoński dał się poznać jako bardzo aktywna osoba i to na wielu płaszczyznach scholandzkiego życia, będzie równie aktywnym monarchą przez długie, długie lata.

JL: No dobrze, ale koronacja miała miejsce w czasie, gdy Scholandia cierpiała na problemy z systemowcami, nie działał sąd, na KUS była olbrzymia liczba nieaktualnych materiałów. Czy któraś z tych bolączek została już rozwiązana?

KG: Żaden z wymienionych przez Pana redaktora problemów nie jest problemem rozwiązywalnym w tak krótkim czasie, zaś na pewno nie są to problemy do całkowitego rozwiązania w tym czasie, choć wiem, że we wszystkich tematach czynione są prace, mające na celu polepszenie sytuacji. I choć faktycznie są to kwestie ściśle z Królem związane to Król sam nie może ich rozwiązać. Przykładem zaangażowania JKM niech będzie wykład „Dzieje Scholandii w 2008 roku” napisany przez Króla, wiem również iż na publikacje oczekuje kolejna praca naukowa JKM.

JL: W swojej wcześniejszej wypowiedzi wspomniał Pan o tym, że jednym z problemów Scholandii są odejścia starych, zasłużonych już dla kraju obywateli. Jakie widzi Pan sposoby na rozwiązanie tej przypadłości? Czy nie jest to coś, z czym trzeba się po prostu pogodzić, bo w końcu Scholandia nie może stać ponad wydarzeniami z rzeczywistości.

KG: Oczywiście wszystko zależy od powodów odejścia, jeśli są one związane z „realem” to nie mamy na to większego wpływu, lecz gdy odejście związane jest z powodami wewnętrznymi to uważam ich należy temu przeciwdziałać. Osobiście uważam iż w tym przypadku należy w szczególny sposób uczyć nowych mieszkańców tradycji i szacunku dla szlachciców i arystokratów, którzy swoją ciężką pracą zasłużyli sobie na to, bez względu na ich aktualne może nawet ograniczone działania.

JL: Czy uważa Pan zatem, że odejścia starszych mieszkańców mogą być spowodowane wypowiedziami nowych?

KG: Może nie tyle nowych, co już nieco obytych scholandczyków, którzy nie znają historii, nie znają osiągnięć swoich poprzedników i nie potrafią tego uszanować. Często też brakuje po prostu życzliwego słowa podziękowania za pomoc, jaką ci starsi często gęsto świadczą.

JL: Przyznam szczerze, że nie spotkałem się z przypadkami, gdy odejście zdarzało się z takiego powodu. Mam jednocześnie nadzieję, że nie oczekuje Pan od nowych mieszkańców wiernopoddańczego stosunku do wszystkich mających tytuły szlacheckie czy arystokratyczne i zgadzania się z nimi niezależnie od tego, jak absurdalne tezy by głosili. Moim zdaniem zarówno nowi, jak i starzy Scholandczycy powinni być stawiani na równym poziomie, tak by o tym, kto ma rację decydowały argumenty wyrażone w dyskusji, a nie liczba zasług czy posiadany tytuł.

KG: Nie, nie chodzi mi o wiernopoddańcze stosunki, lecz o zastanowienie się dlaczego ta osoba, ma taki a nie inny tytuł. To tak jak w realu, można dyskutować z każdym lecz do każdego trzeba podejść we właściwy sposób, inaczej rozmawia się z kolegą z podwórka inaczej z osobami starszymi, a inaczej z funkcjonariuszami państwowym, choć o tym szczególnie uczniowie w szkołach zapominają :)

JL: Czy to jednak w obecnych czasach tak duży problem? Przecież zarówno na naszej liście dyskusyjnej jak i na chacie panuje spora kultura.

KG: Zgadza się, zwłaszcza jeśli ktoś śledzi LD innych v-państw :) Ale, spotykam się czasami z doświadczonymi obywatelami, którym po prostu brakuje słowa „dziękuję”, gdyż większość uważa że to co robią należy do ich obowiązków, a przecież jak wszyscy oni również mają realne życie. Ale to już prywatne doświadczeni, nad którymi nie chciałbym się już rozwodzić.

JL: Rozumiem. Na zakończenie mam do Pana jeszcze jedno pytanie. Czego, w Pana opinii, potrzeba w chwili obecnej Scholandii, by za kilka miesięcy “kryzys” był słowem używanym jedynie do określania sytuacji z przeszłości?

KG: Uważam, iż potrzeba działań, które będą zmieniały funkcjonowanie wszystkich problematycznych instytucji, bez względu na poglądy polityczne i poprawność polityczną oraz v-międzynarodowych działań promujących idee mikronacji w realu.

JL: Pozostaje nam zatem życzyć, by takie działania zostały podjęte. Dziękuję serdecznie za rozmowę.

KG: Biorąc pod uwagę rozmowy na “Mini spotkaniu w Sopocie”, na którym zebrało się przedstawicieli 3 mikronacji, to sądzę iż mimo zupełnie prywatnych rozmów takie działania będą prowadzone. Bardzo serdecznie dziękuję Panu redaktorowi za spotkanie, zwłaszcza za cierpliwość i życzę czytelnikom miłej lektury :)