Zdaniem Lisa

blog polityczny Janusza Lisa

Archive for kwiecień, 2008

Scholandzkie nobilitacje

Artykuł Mateusza Walczaka opublikowany w Scholandzkiej Agencji Informacyjnej porusza bardzo ciekawy temat, mianowicie brak złożenia przyrzeczenia wierności i lojalności wobec Korony przez nobilitowanych ostatnim dekretem królewskim. Nie będę się rozpisywał na temat tego, z jakich powodów JKM Armin Frederik wydał dekret o nobilitacjach, może przyjdzie na to pora w przyszłości. Najbardziej mnie zastanawia w tej sprawie to, co zrobi Król? Czy dekret, wyraźnie niewykonywany, zostanie zniesiony? Czy dekret noblilitacyjny wydany zostanie raz jeszcze, z uwzględnieniem tego, że baron de Yremy odmówił przyjęcia tytułu? (swoją drogą, polecam Mateuszowi Walczakowi zebranie informacji z pierwszej ręki dotyczących powodów odmówienia przyjęcia tytułu przez barona de Yremy… albo przynajmniej przeczytanie oświadczenia wydanego w tej sprawie).

Drugą sprawą poruszoną przez Mateusza Walczaka jest odejście Artura Urbana ze Scholandii i przenosiny do Królestwa Dreamlandu. Zupełnie nie zgadzam się z autorem, jakoby Król miał podejmować kroki w kierunku pozbawienia nadanego wcześniej tytułu Kawalera. To, że Artur Urban zdecydował się zakończyć swoje życie w Scholandii i przenieść swoją aktywność do Dreamlandu w żaden sposób nie oznacza, że zdradził on nasze Królestwo. Każdy człowiek ma prawo wyboru miejsca, w którym mieszka i żyje. Artur Urban swoim odejściem nie naraził na szwank Scholandii, nie mieszka też w Dreamlandzie pod tym samym nazwiskiem. Nie widzę zatem żadnych podstaw do tego, by z racji swoich przenosin był w jakikolwiek sposób karany.

Przedstaw się na Liście Dyskusyjnej

Poważnym problemem, z którym spotykają się nowi mieszkańcy jest brak pracy, interesującego zajęcia, które pomogłoby zainteresować daną osobę naszym państwem. Najłatwiejszym sposobem na znalezienie pracy, oraz zdobycie wirtualnych kontaktów jest przedstawienie się na Liście Dyskusyjnej. Żeby zachęcić ludzi do takiego działania rozpoczynam akcję wsparcia finansowego dla takiego działania. Od dziś do odwołania każdy mieszkaniec, który wyśle na LD maila powitalnego otrzyma ode mnie 20 ar.  Mail powitalny powinien zawierać podstawowe informacje dotyczące mieszkańca, a zatem zainteresowania i umiejętności danej osoby.

Nie bójcie się napisać coś o sobie. Wyjdzie Wam to tylko na zdrowie.

Fenomen Marcina Landeckiego

Ponad pół roku temu przybył do Scholandii Marcin Landecki, najbardziej kontrowersyjna obecnie postać naszego Królestwa. Z jednej strony świetny organizator, człowiek, któremu aktywności pozazdrościć może większość Scholandczyków. Z drugiej jednak to osoba o niezwykłej słabości do pieniędzy.

Niedługo po przybyciu do Scholandii Marcin Landecki został pełnomocnikiem Rządu do spraw promocji. W trakcie pełnienia tej funkcji jednak więcej niż o promocji mówiło się o malwersacjach finansowych. Najpierw Marcin Landecki sciągał do Scholandii realnych znajomych, by Ci wpłacali mu swoją kwotę startową. Sprawa trafiła nawet do Sądu, lecz Marcin Landecki został uniewinniony. Czy Landeckiego czegoś to nauczyło? Tak, zaczął w sposób bardziej wyszukany oszukiwać Państwo.

Jeśli bezpośrednie przelewy nie wchodziły już w grę, bo MFiG Jerzy Mordecki uważnie się im przyglądał czas na bardziej wysublimowane metody. Marcin Landecki postanowił zatem namówić do przybycia do Scholandii kolejnych znajomych, którzy za pomocą przelewów symulujących opłaty za kamienicę czyścić ich konta. Tu jednak też sprytniejszy okazał się Mordecki, który skierował do Sądu kolejną sprawę. Tym razem zakończoną wyrokiem skazującym. W międzyczasie Landecki pożegnał się z posadą pełnomocnika rządu (o dziwo nie został zdymisjonowany, jedynie przyjęto jego dobrowolną rezygnację) oraz członka SPD.

Wydawało się, że na tym zakończą się “lepkie łapki” Landeckiego. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Landecki wraz z ze znajomymi rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę akcję wyłudzania dofinansowań. Z otrzymanych państwowych dotacji finansował swoją firmę, która z powodu przeinwestowania tonęła w długach. Nie będę już wspominał o tym, że struktura własnościowa firmy wciąż się zmieniała. Najpierw udziałowcami byli politycy SPD Krystian Gmurek i Piotr Jabłoński, którzy widocznie dali się przekonać do “interesu stulecia”. Na szczęście po ujawnieniu afer wycofali się ze swoich udziałów. Zapewne nie wiedzieli o niecnych poczynaniach głównego właściciela spółki.

Oczywiście Landecki nie byłby postacią kontrowersyjną, gdyby zajmował się jedynie nieczystymi interesami. Najgorsze w tej całej sprawie jest to, że i wiele pozytywnych inicjatyw ma na swoim koncie. Najważniejszą z nich jest bardzo dobre przygotowanie rozgrywek Scholandzkiej Ligi Sportów Motorowych. Nie dość, że zawody cieszyły się sporym powodzeniem, to jeszcze organizator opublikował ciekawe opisy większości wyścigów. Także i wypłaty nagród odbywały się bez większych opóźnień. Można by zatem w tej kwestii stawiać Landeckiego za wzór.

Przed kilkoma tygodniami Marcin Landecki otrzymał od ND szansę naprawienia swoich dawnych win podczas piastowania stanowiska PO Prefekta Arden i Isnelii. W celu zabezpieczenia się przed malwersacjami finansowymi Rząd zastrzegł sobie prawo decyzji o wszystkich wydatkach dokonywanych przez prefekta. Miało to nauczyć Marcina Landeckiego zasad uczciwego gospodarowania finansami samorządu. Wydaje się, ze polityka ta przyniosła pewien skutek, bowiem Marcin Landecki został jednym z najaktywniejszych prefektów. Aktywnie brał udział w konkursie MSWiA na najlepszą wewnętrzną promocję prowincji.

Od kilku dni Landecki jest już pełnoprawnym prefektem Arden i Isnelii, gdyż zwyciężył w organizowanych przez MSWiA wyborach. Jakie będą dalsze losy jego i pieniędzy prowincji? Już pojawiają się pierwsze symptomy tego, że Landecki się nie zmienił. Oby jednak to były jedynie złe dobrego początki. Marcin Landecki jest postacią o niezwykłym potencjale, to właśnie niepohamowany ciąg do pieniędzy jest główną przeszkodą na drodze do zrobienia kariery w Scholandii.

Sztuka ignorancji

Większość osób zapewne wie, co oznacza symbol trzech małpek, z których jedna zakrywa oczy, druga usta, a trzecia uszy. Co to ma do Scholandii? W buddyzmie to symbol ochrony przed złem. Dla mnie jednak bardziej teraz kojarzy się z ignorancją, z jaką spotykam się ze strony Sędziego KSS, Księcia Arden, Andre van Starcka.

Trzy razy kierowałem za pośrednictwem LD Królestwa Scholandii pytanie o podstawę prawną do pozbawienia możliwości odwołania od wyroku KSS w sprawie o zbadanie zgodności z Konstytucja ustawy o kulturze. Trzy razy moje pytanie trafiało w próżnię, mimo, że w międzyczasie Książę van Starck brał udział w dyskusjach na liście. Tym razem na łamach mojego politycznego bloga powtórzę je po raz czwarty z nadzieją, ze wreszcie uzyskam odpowiedź.

Jaśnie Oswiecony Książę, Panie Sędzio!

Proszę o podanie fragmentu Konstytucji, który daje Sadowi możliwość pozbawienia prawa do odwołania od wyroku, które jest zagwarantowane w art. 107. ust 3 KKS.

Nie zwykłem komentować wyroków Sądu, teraz też staram się tego nie czynić, mimo, że z orzeczeniem Sądu się nie zgadzam. Oczekuję jednak, że działania Sądu będą w prostej linii wynikiem zapisów prawa scholandzkiego. W żadnym wypadku orzeczenie Sądu nie może być sprzeczne z zapisami Konstytucji Królestwa Scholandii. Niestety w obecnej chwili nie mam podstaw by twierdzić, że było inaczej. W końcu Sędzia von Starck nawet nie próbował mnie przekonać do słuszności swojego działania. Jasne, nie musiał tego robić. Sąd w żaden sposób nie zależy od Rządu, Nowej Demokracji czy Janusza Lisa. Przyzwoitym jest jednak udzielanie odpowiedzi na zadane pytania. Zwłaszcza gdy jest się osobą tak doświadczoną i wysoko postawioną jak Ksiązę van Starck.

Nie wierzę w jakąkolwiek niewiedzę z zakresu znajomości Konstytucji Królestwa. W końcu Książę van Starck jest jednym z głównych jej twórców. Przyczyny tego, że wyrok został wydany z rażącym (niestety mam wrażenie, że tylko mnie) naruszeniem przepisów mogę się jedynie domyślać.

Pisać, jak to łatwo powiedzieć

To pierwsza moja wypowiedź na tym blogu, warto więc powiedzieć po co w ogóle piszę i co zamierzam przekazać swoim czytelnikom.

Strona, którą właśnie odwiedziłeś będzie moim miejscem na zamieszczanie różnego rodzaju komentarzy dotyczących bieżących wydarzeń, ale także i szerszych przemyśleń odnoszących się do Scholandii. Można powiedzieć, ze w “Zdaniem Lisa” znajdzie się wszystko to, co nie nadaje się na listę dyskusyjną, ani do prasy. Oczywiście wciąż zamierzam pisać do gazet (pracuję nad reaktywacją Życia) i na LD. Ograniczę jednak swój i tak bardzo skromny udział w pisaniu do Scholandzkiej Agencji Prasowej.

Jako, że strona ta (a dokładniej mówiąc jej kanał RSS) będzie subskrybowana przez Planetę Mikronacje warto, bym przedstawił się tym czytelnikom, którzy nie mieli jeszcze okazji bliżej mnie poznać. Nazywam się Janusz Lis i od sierpnia 2004. roku mieszkam w Scholandii. Nie będę się zagłębiał w szczegóły pisząc kiedy co robiłem przez te cztery lata.  Powiem jedynie, że zdążyłem zostać ministrem w kilku rządach, byłem posłem bodajże pięciu kadencji Parlamentu, a obecnie od niespełna dwóch miesięcy jestem premierem Królewskiego Rządu Scholandii. Do niedawna także byłem przewodniczącym Nowej Demokracji, partii w której tworzeniu i późniejszej reaktywacji mocno uczestniczyłem.

Cztery lata aktywności w Scholandii były dla mnie okresem intensywnej nauki i rozwoju. Chciałbym zatem teraz, w obliczu zbliżającego się nieuchronnie końca mojej przygody z polityką podzielić swoimi spostrzeżeniami ze wszystkimi, którzy będą mieli na to ochotę. Łatwiej bowiem napisać coś na blogu, do którego dostęp ma wiele osób, niż wielokrotnie odpowiadać na podobne pytania zadawane drogą prywatną.

Oczywiście jestem otwarty na krytykę prezentowanych przeze mnie treści. Będę bardzo wdzięczny za komentarze i uwagi dotyczące moich wypowiedzi.